Historia o niezwykłym leśnym kamieniu
Wśród rozległych borów Puszczy Noteckiej zbiegają się granice trzech Dyrekcji Lasów Państwowych: szczecińskiej, pilskiej i poznańskiej. W miejscu tym znajduje się głaz - pomnik łączący te dyrekcje, nazwany „Kamieniem Trzech Dyrektorów”. Jest w puszczy jeszcze jeden kamień, dużo mniejszy, skromniejszy, zwykły polny kamień, ale jakże ważny dla historii dwóch sąsiednich Nadleśnictw: Sieraków i Wronki, znajdujących się w dwóch różnych Dyrekcjach LP.
Puszcza Notecka jest zwartym i jednolitym kompleksem leśnym, o powierzchni około 133,4 tys. ha, co daje jej drugie miejsce pod względem wielkości w Polsce. Porośnięta jest jednowiekowym borem, w większości sosnowym, posadzonym po wielkiej klęsce gradacji strzygoni choinówki w latach 1922 – 1924. Okazuje się, że te sosnowe lasy skrywają nie jedną tajemniczą historię. Oto jedna z nich - „historia miłości do Ojczyzny zapisana w kamieniu” - która swoje miejsce miała w sercu puszczy - w Gogolicach.
Gogolice to dawna wieś olenderska, a obecnie osada leśna w Puszczy Noteckiej. Dzisiaj znajdują się tam trzy zabudowania, w tym dwie leśniczówki - Gogolice i Smolarnia - należące do Nadleśnictwa Wronki (dawniej w granicach Nadleśnictwa Sieraków). Siedziba Leśnictwa Smolarnia mieści się w zabytkowym budynku, przy którym rosną stare dęby, kasztanowce, lipy i klony.
Pierwsza wzmianka o Gogolicach pochodzi z 1568 roku z Księg Grodzkich Poznańskich: „Granica między dobrami Wieleń a dobrami Wronki biegnie od uroczyska Bronice koło borku Gogolicze należących do dóbr Wronki”. Gogolice położone są na skrzyżowaniu dróg Chojno, Sieraków, Marylin i Miały.
Przy osadzie Gogolice, od zawsze, stał stary, drewniany krzyż, postawiony dawno temu przez miejscowa społeczność. Tym starym krzyżem, stojącym pomiędzy wysokim świerkiem i mniejszym dębem, od lat opiekowali się miejscowi leśnicy z Nadleśnictwa Wronki. Wspólnie z rodzinami odmalowali krzyż, a wokół niego postawili kamienny murek i drewniany płot. Pod krzyżem, wkopany do połowy, leżał okazały, zarośnięty kamień, którego leśnicy postanowili wyczyścić. Jakież było ich zdumienie, kiedy po odwróceniu granitowego kamienia ujrzeli zapierający dech w piersi napis „10 roczń. odrodz. POLSKI. 11.11.1928”!
Niby zwykły, a jednak niezwykły, polny kamień, na którym ktoś w 1928 roku wykuł swoje wyznanie – miłość do Ojczyzny. Napis misternie wykuty niezbyt profesjonalną ręką i zapewne nieprofesjonalnymi narzędziami, wyryty z miłości do Polski. Litery, wyryte z niezwykłą starannością, nie są zbyt równe, czasami się pochylają, ale są w swoim rodzaju przepiękne. Ustawienie graficzne napisu, do kształtu i wielkości kamienia, zwarty tekst, rodzaj i wysokość czcionki, wyeksponowanie istotnych treści, wydają się dokładnie przemyślane. Autor szczególnie podkreślił słowo „POLSKI”, pisząc je dużymi literami, wskazując jaką wartość dla niego miała ukochana Ojczyzna. I nawet nie razi błąd w pisowni, po prostu tak musiało być.
Ten kamień stał się niezastąpionym materiałem, który przekazał przesłanie do dzisiaj. Niestety stary drewniany krzyż nie wytrzymał próby czasu, przewróciły go wiatry i burze, oraz czas historii, podobnie jak poprzednie. W 2017 roku postawiono nowy, solidny, z puszczańskich sosen, krzyż oraz odświeżono kamień i ogrodzenie. Drugi kamień, granitowy postawiony z inicjatywy prof. Romana Wojtkowiaka z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, z udziałem leśników z Nadleśnictwa Wronki, został odsłonięty 01.10.2019 roku.
I tak przy skromnym kamieniu z 1928 roku stanął drugi, 10 razy większy, ustawiony na 100-lecie przyłączenia tych ziem do Polski, zatwierdzonych traktatem wersalskim, który podpisano 28 czerwca 1919 roku, dzięki zwycięskiemu Powstaniu Wielkopolskiemu.
Wiele lat zastanawiano się kto, był inicjatorem ustawienia kamienia w 1928 roku i kto wykonał napis, ponieważ nie zachowały się żadne informacje ani dokumenty. Zastanawiano się kto, miał potrzebę upamiętnienia w kamieniu 10. Rocznicy Odzyskania Niepodległości, a jednocześnie upamiętnienia na dziesiątki lat swojego pobytu w tym miejscu i w tym czasie. W celu rozwiązania tej zagadki przeszukano Archiwum Państwowe w Poznaniu, a na profilu społecznościowym Nadleśnictwa Sieraków, w 2019 roku, umieściliśmy prośbę o jakiekolwiek informacje związane z tym miejscem, a zwłaszcza z tym kamieniem.
Przypuszczano, że ten historyczny kamień, z tak doniosłym napisem, powstał z inicjatywy miejscowych leśników. Dzisiaj ze stuprocentową pewnością możemy powiedzieć, że inicjatorem ustawienia kamienia, i prawdopodobnie autorem napisu, był ówczesny leśniczy Leśnictwa Gogolice Tomasz Andrzejewski, wraz z miejscowymi leśnikami.
Zagadkę kamienia pomógł rozwiązać pod koniec lutego 2021 roku wnuk Tomasza Andrzejewskiego Pan Waldemar Kozłowski, który po 2 latach odpowiedział na nasz apel.
Kim był leśniczy Tomasz Andrzejewski?
Urodził się 07.12.1874 roku w Zaborze Pruskim i jako obywatel Prus został powołany na front I Wojny Światowej, skąd 04.10.1914 roku, polszczyzną nauczoną w domu, pisał do swojej ukochanej żony: „Kochana Żonko przesyłam Ci te fotografie może byńdzie się Ci lepi podobać….. Zasyłam Wam wszystkim serdeczne pozdrowienia. Całej rodzinie. Ja jezdem Dzięki Bogu Zdrów tego wam tesz życze z całego serca. U nas teraz ciągle popaduje i zimne powietrze. Tak nie ma nic nowego. Ciężko jest to na wojnie. Jeszcze raz wam zasyłam pozdrowienia. Tomasz”. (pisownia oryginalna)
W 1920 roku Tomasz zdał egzamin do Służby Leśnej na pomocnika leśnego i tym samym rozpoczął pracę w Nadleśnictwie Bucharzewo, w Leśnictwie Gogolice, na stanowisku leśniczego. W 1932 roku został przeniesiony do Nadleśnictwa Drawsko, z którego 30 czerwca 1935 roku przeszedł na zasłużoną emeryturę.
Z pierwszą żoną Zuzanną miał 4 synów: Teofila, Tadeusza, Marcina i Wacława, oraz córkę Aleksandrę, a z drugą żoną Stanisławą miał córkę Czesławę. Cześć dzieci i wnuków poszło w ślady ojca i dziadka. Córka Aleksandra pracowała w Rejonie Lasów Państwowych ("RLP") w Wągrowcu, a później jako księgowa w Nadleśnictwie Durowo. Syn Wacław, ur. 29.09.1903 roku, w 1923 roku, z oceną ogólna dobrą, ukończył Państwową Szkołę dla Leśniczych w Margoninie. Egzamin praktyczny III kat. do Służby Leśnej zdał w październiku 1930 roku, po czym pracował w Nadleśnictwie Rychtal i Nadleśnictwie Bralin. Syn Wacława Tadeusz był leśniczym w Nadleśnictwie Turek, drugi syn Henryk był kierownikiem warsztatu napraw pił mechanicznych w RLP w Wągrowcu, a później w Nadleśnictwie Durowo i Podanin.
Tomasz Andrzejewski zmarł 23.06.1941 roku i pochowany został w miejscowości Piłka, oddalonej 8 km od swojej leśniczówki w Gogolicach.
Można by dociekać, co było inspiracją dla leśniczego Tomasza, aby postawić krzyż i położyć kamień w takim miejscu. Może oprócz pokazania umiłowania Ojczyzny, była to również chęć zademonstrowania, w związku z bliskością granicy niemieckiej, polskości tych ziem, wywalczonych w powstaniu Wlkp. 1918/1919 i podkreślenie niepodległości Polski.
Wielce prawdopodobne, że Tomasz wspierany był przez leśników Nadleśnictwa Bucharzewo, którzy byli jego przyjaciółmi, i z którymi spotykał się nie tylko na wspólnych polowaniach. Byli wśród nich wielcy patrioci, uczestnicy Powstania Wielkopolskiego, wymienić tylko Antoniego Jarochowskiego, ówczesnego leśniczego Leśnictwa Lichwin, czy Józefa Nowaka, późniejszego nadleśniczego Nadleśnictwa Bucharzewo. Pewnie to oni mieli wpływ na ustawienie leśnego kamienia odrodzenia Polski w Gogolicach. Wystarczy spojrzeć na zdjęcie z polowania w sąsiednim Leśnictwie Smolarnia z 12 grudnia 1929 roku, na którym znajduje się zaprzyjaźniona załoga Nadleśnictwa Bucharzewo, aby zauważyć, że nie łączyła ich tylko praca, lecz także miłość do lasu i Polski.
Jednoznacznym dowodem, że pomysłodawcą ustawienia kamienia i być może wykonawca napisu, był leśniczy Tomasz Andrzejewski, są zdjęcia z 1928 roku podarowane przez jego wnuka Waldemara Kozłowskiego. Przedstawiają one dumnego leśniczego w otoczeniu synów Teofila, Tadeusza i Marcina, którzy w odświętnych ubraniach stoją przy dopiero co ustawionym kamieniu.
Chcieliśmy przedstawić zdjęcie niezwykłe, pokazujące skupionego leśniczego budującego krzyż. Tutaj nikt nie pozuje, tutaj wszyscy pracują. Obok leśniczego stoi żona Stanisława, właśnie przyszła, może woła ich na poczęstunek. Leśniczy Tomasz nie tylko ustawił kamień i wykuł na nim napis, lecz także własnoręcznie wykonał krzyż i umieścił go przy kamieniu. Fakt utrwalenia tego na fotografii dowodzi, jak ważny był to dla nich moment.
I nieistotnym jest co, było pierwsze: kamień, czy krzyż? Można tylko przypuszczać, że pierwszy był kamień, a później krzyż. Świadczyć może o tym zdjęcie z poświęcania krzyża, które wydaje się, że zrobione było nieco później.
O tym, że była to inicjatywa lokalnej społeczności, świadczy ilość osób uczestnicząca w uroczystościach; raptem jest 17 osób, z których 4 to leśnicy. Leśniczy Tomasz Andrzejewski, odświętnie ubrany, z podniesioną głową, stoi na honorowym miejscu pomiędzy zaproszonymi gośćmi. Piękne zdjęcie, na które patrzeć można bez końca.
I pomimo tego, że tajemnica Kamienia 10-lecia Niepodległości ujrzała światło dzienne, jest jeszcze wiele znaków zapytania, które mamy nadzieję z czasem uda się rozwikłać i odkryć wszystko do końca.
Obecnie, oba stojące obok siebie kamienie, z wykutymi pięknymi napisami, oddają przekaz dla przyszłych pokoleń, że byli ludzie, którzy swą miłość do Ojczyzny wyryli w kamieniu. Warto się w tym miejscu zatrzymać i wspomnieć te trudne czasy, w których przelewana była krew za wolność naszej Ojczyzny.