Webcontent-Anzeige Webcontent-Anzeige

Zepsuta przekąska

Znamy różne formy ochrony roślin przed szkodnikami. Należy jednak wiedzieć, że ograniczanie liczebności jest ostatecznością, dlatego, gdy jest to możliwe, lepiej je odstraszać.

Czas jesiennych pierwszych przymrozków wiąże się z tym, że z dnia na dzień liście opadają, któregoś pięknego poranka obudzimy się – a wokół nas biało. Okleiły się płoty, drzewa, trawy, gałązki i liście… a my – leśnicy – właśnie wtedy mamy czas na to, by pomyśleć o zabezpieczeniu sadzonek przed zimą. Nie ubieramy je w czapki, szaliki, nie przykrywamy parasolami… inaczej to sobie wymyśliliśmy. By młode drzewka, które jeszcze „nie uciekły zwierzynie spod pyska" (tak się potocznie mówi o drzewkach, po które chętnie sięga zwierzyna, bo robi to z łatwością) zabezpieczyć przed zimą, trzeba je posmarować. Nie smarujemy żadnych tłuszczem, olejem itp., żeby było im cieplej. Smarujemy je specyfikiem, który nie smakuje zwierzynie, bądź pachnie tak, że odrzuca od siebie. Roślinom to nie przeszkadza, a zwierzynie – tak. Specyfik, o którym chciałem Wam dzisiaj, moi mili, opowiedzieć nosi nazwę repelentu.

Pracownicy Zakładów Usług Leśnych otrzymują zlecenie, czyli dokument, w którym określa się, ile, jakich oraz gdzie rosnących drzewek trzeba posmarować. Sporządza się preparat, ubiera rękawice i przy pomocy pędzla malarskiego nakłada się substancję równomiernie od dolnej części ku górze zaczynając od około 10-15 cm szczytowym odrostem. W praktyce – bardzo często pracownicy nakładają repelent przy pomocy grubych rękawic. To właśnie ten fragment rośliny jest najbardziej zagrożony – najwyżej wystaje i objedzenie jego powoduje zahamowanie wzrostu drzewka. Zabiegowi zabezpieczenia drzewek przed zwierzyną podlegają gatunki liściaste – smaruje się najczęściej dęba i buka, bądź iglaste. Oczywiście dotyczy to upraw i młodników, które rosną na otwartej przestrzeni – nie otoczone siatką.  

Producenci najczęściej stosowanego repelentu o nazwie Cervacol (Cervus elaphus  to po łacinie jeleń szlachetny) zapewniają, że ochrania on sadzonki na czas 5-7 miesięcy oraz, że jest nieszkodliwy dla środowiska. Posiada również wszelkie zezwolenia, które dopuszczają środek do stosowania. Ponadto zwierzyna również nie może się nim zatruć, nawet jeśli w poczuciu ogromnego głodu połakomiłaby się na taki kąsek. Dlaczego? Głównym jego składnikiem jest piasek kwarcowy.

Każdy z nas wie, że niedokładnie umyta sałata z piaskiem zgrzyta między zębami. Istotną sprawą jest również fakt, że smaruje się uprawy właśnie o tej porze roku. Gatunki liściaste nie mają już liści a zima to czas największego żerowania przez zwierzynę. Wegetacja się zatrzymała. Zielonych i soczystych liści w lesie jest jak na lekarstwo o tej porze roku. To właśnie zimą, kiedy spadłby śnieg, a marzą o tym od kilku lat nie tylko małe dzieci, i pokrywa śnieżna utrzymywałaby się długo, to sarny nie mogą pożywić się trawą, ponieważ jest ona pod śniegiem. Wtedy najchętniej szukają pożywienia zjadając pędy. Zresztą są niezwykle wygodnie – korzystają z tego przywileju, ponieważ w młodych pędach znajduje się sporo wody i składników mineralnych.

W lasach stosowało się jeszcze inne pomysły na zabezpieczenie drzewek przed zwierzyną. Używano do tego celu osłonek na całą roślinę. Nie zdaje to najlepiej egzaminu ze względu na to, że trzeba dopilnować później, aby w odpowiednim czasie zostały zdjęte i pozbierane.

Darz bór!
Leśnik Maciej