Aktualności
Las zaklęty w szkle
Las zaklęty w szkle
Przez weekend w Słodowni Starego Browaru można było podziwiać wyjątkową wystawę Justyny Stoszek. Specjalnie dla poznaniaków autorka zabrała ze sobą las, zamknięty w szklanych formach. To już trzecia z wystaw miejskich, prezentujących poprzez sztukę rozważania nad naturą i człowiekiem. Wcześniej scenerią dla tych niezwykłych instalacji był sam las. Wystawa ukazuje tym samym ogromną wrażliwość artystki na otacząjący nas świat przyrody.
Puszcza Białowieska jest wielką matką moich małych lasów – usłyszeliśmy od Justyny Stoszek, autorki wystawy leśnych ekosystemów, biosfer zamkniętych w magicznych szklanych kapsułach. Tak rozpoczął się w piątek 27 października wieczorny wernisaż, wyjątkowo, gdyż przy zgaszonych światłach. Było ezoterycznie i tajemniczo a artystka wciągała publiczność krok po kroku, zapraszając do lasu, który określa swoją "BIOsferąOSOBISTĄ".
Od dziecka moim miejscem jest las. Będąc w nim czuję się wyjątkowo. Dlatego sadzę lasy w szkle… Otaczam się butlami wypełnionymi zielenią, to przywraca we mnie stan wewnętrznej równowagi. Nie pozwala zapomnieć. I nie chodzi tu tylko o zieleń, naturę, lasy, które trzeba chronić. Chodzi o ochronę mojej własnej wrażliwości - wyjaśnia autorka.
Była to trzecia wystawa w "środowisku miejskim". Poprzednie odbyły się w Łodzi oraz w teatrze Capitol we Wrocławiu. Jednak zanim „Las” Justyny trafił do miejskiej dżungli prezentowany był w „swoim domu”, tam gdzie wszystko się zaczęło, skąd autorka czerpie siłę i inspirację – na łonie Puszczy Białowieskiej. Późniejszym pokazom towarzyszyła naturalna sceneria lasów beskidzkich i mazurskich.
Poprzez podróż z leśnymi kapsułami artystka chce zwrócić uwagę społeczeństwa na problem świadomości ekologicznej, zwłaszcza na relacje pomiędzy człowiekiem a naturą. Dla niej samej miejskie wystawy wiążą się jednak z dużym stresem. Przyznaje otwarcie, że najlepiej czuje się w lesie. Wędrowałam z kapsułami przez trzy polskie lasy. Tam było najlepiej. Tam ja i moje mniejsze lasy byliśmy na miejscu. Wystawy miejskie to stres a ja nie jestem miejskim człowiekiem - wyznaje nam Justyna.
Artystka nad jedną kompozycją pracuje kilka miesięcy, tworzy życie, które wymaga opieki, poświęcenia czasu, cierpliwości, obserwacji. Moje Lasy mówią o mnie. Pokazują to, czego nie widać na pierwszy rzut oka. To, czego większość ludzi we mnie nie zauważa. Pokazują moją delikatność, a może nawet kruchość. To, że potrafię być cierpliwa, pracowita i wytrwała. Ten las to sekret, cząstka mojego dzieciństwa – mojego najważniejszego dziedzictwa. Kiedy sadzę las, jestem blisko siebie – mówi.
Justyna opowiada o swoich lasach z pasją godną biologa, tłumaczy zjawiska fotosyntezy i przemian chemicznych, które zachodzą w stworzonym przez nią mikro świecie. Stroni od antropomorfizacji roślin ale wstyd jej za destrukcyjną ludzką naturę, antropopresję dążącą do panowania nad światem przyrody. To jest główny przekaz jej wystaw, apel wyrażony poprzez sztukę.
Wsłuchując się w opowieści artystki toniemy w myślach, podziwiając leśne kapsuły czasu wypełnione zamkniętymi szczelnie marzeniami. Gdyż o to w tym wszystkim chodzi, o zatrzymanie się i zadumę drugiego człowieka, interpretującego na swój sposób przesłanie autorki i świat artystycznych doznań.
Wystawa Justyny Stoszek odbywa się w ramach projektu Forest Forever, więcej informacji, w tym terminarz kolejnych pokazów na stronie internetowej artystki: http://www.forestforever.eu